Londyn jest miastem, o którym wciąż próbuję sobie wyrobić zdanie. Nie zwiedziłem go wystarczająco, ale też nie ciągnęło mnie tam jakoś specjalnie. To się zmieniło potem jak Natalia wpadła na jeden z swoich genialnych pomysłów. Londyńskie metro stanie się trasą naszego biegu! Wspomniałem już, że nie znoszę metra …??
Czy już wspominałem, że nie znoszę metra w Londynie?
(Uwaga: artykuł zawiera rozwiązania na kilka zagadek)
Byłem jednak super podekscytowany na myśl o wyjeździe. Nie dlatego, że jechaliśmy zwiedzać zabytki i atrakcje tej ogromnej metropolii. Tym razem robiliśmy coś szczególnego i w naszym stylu. Kolejne wyzwanie zaserwowane przez Natalię. Będziemy biec przez londyńskie metro, rywalizując z innymi zawodnikami w rozwiązywaniu zagadek na czas! Przypuszczaliśmy co nas czeka, ale nie mieliśmy pojęcia, że aż tak wkręcimy się w ten wyścig.
CZY WIESZ, ŻE … montujemy filmy z podróży i wakacji? Zajrzyj na naszą stronę VlogoVentura – nie pozwól by Twoje wspomnienia wyblakły! Stwórzmy razem Twój film!
Wyścig, który miał ograniczenia czasowe, a każda minuta powyżej limitu czasu była surowo karana w postaci ujemnych punktów. Tego dowiedzieliśmy się po krótkim wprowadzeniu. Nazwa drużyny przydzielona i ruszyliśmy! Natalia ściskała w ręku kartkę z licznymi zadaniami, ja przerażony z początku, próbowałem rozszyfrować kolorowe linie stacji. Nie było to łatwe, bo gdzie mamy znaleźć różne zagadkowe posągi? Jak to mam stanąć na peronie pociągu do Francji i kupić chleb? No i jak się nazywa stacja, na której przebywają złodzieje? Te i wszystkie inne zadania rozpisane szyfrem na czterech stronach z różnym poziomem trudności prowadziły nas przez kolejne stacje metra.
Myśl! Myśl! Tylko nie wybij zębów
Trzeba było biec, czytać, nawigować, pytać ludzi i współpracować jak drużyna. Zaczepialiśmy i rozśmieszaliśmy ludzi, fotografowaliśmy nie raz co popadnie, a Natalia namówiła obcą dziewczynę podobną (?!) do siebie na selfie by zaliczyć wyzwanie z sobowtórem. Wszystko udokumentowane na telefonie, gdyż każda fotka to warunek dostania punktów. Nagle jakaś kobieta nas zaczepia, pyta o drogę. Grzecznie odpowiadamy i porażka! Tajny agent nas oszukał! Nie wolno nam odpowiadać na zaczepki innych! To nas kosztuje -50 punktów!
Jednak ten sposób podróżowania ma sens… Kto by pomyślał!
Londyńskie metro okazało się polem walki świetnej gry. Aby dokonać rezerwacji zajrzyjcie na London Underground Treasure Hunt . To jest przykładowa firma, z której my skorzystaliśmy. Cena to £15 za osobę (choć warto odwiedzić strony takie jak lastminute.com lub buyagift.com, gdzie często są promocje na tego typu atrakcje oraz odwiedzić nasz poradnik taniego organizowania wyjazdów Tutaj!). Dodatkowo trzeba doliczyć £6 za TravelCard na Zone 1 &2. Znajomość Angielskiego jest wymagana. Wiedza o Londynie pomaga, choć nie jest konieczna. My jej nie mieliśmy. Braki wiedzy uzupełnialiśmy Google. Mniejsze drużyny mają na starcie ekstra punkty. Wiele z zagadek to gra słów nawiązująca do nazw stacji, na które musicie się udać. Rozwiązywanie ich w londyńskim metrze pokazało nie tylko, że przydało by się schudnąć, ale też, że to jest świetny pomysł na oryginalną rozrywkę. Bieg ukończyliśmy na 18tej pozycji z 30tu. Z nagrodami pocieszenia i uśmiechem na cały dzień zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba to koniecznie powtórzyć. Zabawa dla całej rodziny lub porządne wyzwanie dla tych co lubią rywalizację. A jeśli lubisz to koniecznie wybierz się na wspinaczkę do Walii Zip World!