Jeszcze niespełna rok temu, byliśmy wraz z Dominikiem tylko cichymi marzycielami, jak pewnie wielu z Was … Żyjąc sobie spokojnie, od urlopu do urlopu, a często jeszcze pod pojęciem urlopu kryły się głównie odwiedziny u rodziny (mieszkamy w Bristolu, UK). Było tak do momentu, gdy w naszym życiu zawitały Kolosy – Festiwal Podróżniczy, który musisz odwiedzić!…
Kolosy czyli Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów to największy festiwal podróżniczy w Polsce i jeden z największych w Europie. Dlatego, kiedy czytając książkę Aleksandra Doby – Na Oceanie nie ma ciszy, w której to pierwszy raz przeczytałam o Kolosach, wiedziałam, że koniecznie musimy się na nie wybrać, przy najbliższej nadarzającej się okazji …
Na szczęście, inspirującą historię człowieka w sile wieku (Pan Olek, lat 70+), przemierzającego samotnie Atlantyk na 7-metrowym kajaku, czytałam w grudniu … a Kolosy odbywają się co roku, w marcu (i tak już podobno od 2000 roku). Więc długo nie musieliśmy czekać … i już dwa miesiące później polecieliśmy do Gdańska, zatrzymaliśmy się w Gdyni … i po zrzuceniu walizek pomaszerowaliśmy prosto na Kolosy…
Na wstępie test dla wytrwałych! Czyli kolejka na 2h …
A tam co? Kolejka na 2h stania! Ciągnęła się i wiła, że wnet końca nie było … Nastaliśmy się trochę, ale było warto! W samej kolejce panowała świetna atmosfera, ludzie opowiadali co widzieli rok temu, albo kogo mają nadzieję zobaczyć w tym roku. Kiedy zbliżyliśmy się znacznie (czyli po jakiejś dobrej godzinie) zaczęliśmy kontem oka widzieć telebi, który ustawiony był na zewnątrz, z myślą o kolejkowiczach … Właśnie kończył występ Robert Tomalski, który przepłynął Wisłę kajakiem… pod prąd! A dlaczego nie? Skromne 100 km po prąd, z marszu, bez większych przygotowań … by po 27 dniach dotrzeć do źródła!
Czym najlepiej wybrać się w podróż do Chin?
Po czym wystąpił Tomasz Jakimiuk, który to z kolei pojechał z Podlasia do Chin. Wielkie rzeczy, pomyślicie. Jakby to mało ludzi do Chin jeździło … no niby nie mało – ale on pojechał tam na hulajnodze, ha! Pokazywał jak na tej hulajnodze uczyli się jeździć i Mnichowie, i Mongołowie, a on sam jeździł nią nawet po Murze Chińskim (na który najpierw wdrapał się „na dziko” – on i jego hulajnoga). Podróżował tak przez ponad 100 dni, przebywając 18 tyś. kilometrów … to prawie połowa obwodu całej kuli ziemskie, a gdyby nie w głowie byłyby mu tak dalekie podróże, to mógłby objechać Polskę dookoła 5 razy! A gdy zobaczyłam, że spał w jurcie, to od razu też dodałam sobie mentalną notkę do moje Listy Marzeń (Bucket List), że jeśli zawitamy do Mongolii, to i ja chciałabym przenocować w takim namiocie!
Wchodzimy na festiwal podróżniczy, a tam co? Piknik!
Po tym jak udało nam się dotrzeć do środka – naszym oczom ukazała się ogromna hala sportowa. Wypełniona po brzegi. Wypatrzyliśmy wolne miejsca w gąszczu okupowanych krzeseł, rozstawionych na płycie boiska … Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, w niektórych miejscach widzownie, byli porozkładani na karimatach lub leżeli sobie wygodnie w śpiworach … prawdziwi weterani, pewnie Kolosy były im znane od dawna, bo wiedzieli jak się ustawić!
A, że zanim weszliśmy, była już pora lunchowa – to wielu weteranów obstawionych było pudełeczkami z sałatką (a może obiadem?), termosami, przekąskami, zakąskami – piknik na całego! A my oczywiście optymistycznie … przybyliśmy z prowiantem w postaci butelki z wodą i ciachem zakupionym w pośpiechu w pobliskiej piekarni! …
Kto inspirował?
Przesiedzieliśmy, na zwykłych, rozkładanych plastikowych krzesełkach, z 6 może nawet 7 godzin … wlepieni w kolejne prezentacje, wyświetlane na ogromnym ekranie. Prezentacje przedstawiane przez „zwykłych” ludzi… takich jak Wy czy my, ludzi którzy po prostu sięgnęli po marzenia. Ustalili sobie cel – i do niego dążyli. Ba, osiągnęli go, a niejednokrotnie osiągnęli dużo więcej niż zakładali w najśmielszych snach. I doświadczyli niesamowitych rzeczy.
Choć wspominali też o tym jak im odradzano, nieraz się z nich śmiano, że się pchają nie wiadomo gdzie, ale oni wiedzieli lepiej i wytrwali w swoich postanowieniach. A Kolosy były dla nich okazją by i się pochwalić … i zarazić kolejnych niedowiarków i marzycieli i dać niecodzienną dawkę motywacji … Oczywiście, byli i tacy, którzy mieli wsparcie rodziny i bliskich od samego początku. A wszystkich ich łączyło jedno – chęć zobaczenia mniejszego lub większego kawałka świata …
Prezentowali młodzi i młodzi duchem, kobiety, mężczyźni, ci podróżujący solo, i ci goniący za marzeniami w parach lub większych grupach … prezentowali wyprawy lokalne, jak ta Wisłą pod prąd, i te dalsze … po całym świecie lub w konkretny jego zakątek … a oto kilka wybranych, które wprawiły nas w zachwyt…
Zastrzyku energii dostarczyli m.in.:
- Marta i Łukasz Wilczek – czyli para, która odkładała każdy grosz, pracowała w Norwegii przy rybach, żeby odłożyć wystarczające fundusze na podróż życia… wyruszyli z plecakami, w których m.in. nieśli polskie konserwy. Gospodarzyli się tak dobrze, że wystarczyło na ponad 2 lata (nie konserw, budżetu!), podczas których przebyli 130 tyś. km … Wrócili z głowami pełnymi wspomnień z najróżniejszych zakątków świata, ze spotkań z ludźmi ulepionych z różnych glin … a pośród wielu anegdot znalazła się i taka o dniu, w którym to po nie do końca udanym jachtowym autostopie, ugrzęźli na niewielkie wyspie – Wyspie Czwartkowej (Wikipedia podpowiada, że ma ona niespełna 3,5km2 powierzchni!), i siedząc zmartwieni tym co dalej począć, poznali lokalnych mieszkańców a wśród nich dziewczynkę o imieniu Danusia. Jak się potem okazało, dziadek Danusi miał Polskie korzenie … Historia zakończyła się pomyślnie – mieszkańcy tej maleńkiej wyspy połączyli siły, by bezinteresownie pomóc im się wydostać i ruszyć dalej …
- Pan Ryszard Teisseyre, emerytowany fizyk jądrowy, opowiadał o wyprawie rowerowej dookoła Islandii, w której towarzyszył mu przyjaciel … Pan Ryszard opisywał zapierające dech w piersiach widoki i kapryśną, deszczową pogodą, której stawiali czoła podczas 3 tygodniowej przejażdżki rowerowej … śpiąc „na dziko” w namiotach rozbijanych po drodze … A na dodatek mieli już kolejne plany … tym razem na wyprawę na Alaskę!
- Zygmunt Leśniak i Małgorzata Jarmułowicz – para doświadczonych podróżników, którzy Kolosy odwiedzili już wcześniej. W swoje prezentacji przenieśli nas w zupełnie inny wymiar. Opowiadali o wyprawie na Sumbę, indonezyjską wyspę, w której zakątki mało kto się zapuszcza … o wyprawie, podczas której przez chwilę udało im się z bliska obserwować życie lokalnego plemienia. Oraz towarzyszyć im podczas przeróżnych rytuałów i obchodów, jak np. pogrzeb, podczas którego, jak tradycja nakazuje, została złożona ofiara ze zwierzęcia … scena rodem z filmu przygodowego i tak bardzo oderwana od naszej codziennej rzeczywistości! Zapadła nam w pamięć.
Możnaby wymieniać i wymieniać…
… jednak myślę, że te kilka przykładów demonstrują, że niezależnie od wieku, czy płci, przy odrobinie determinacji, każdy z nas może wybrać się na mniejszą lub większą przygodę życia. Nie trzeba być bogaczem, nie trzeba też jechać na drugi koniec świata, żeby doświadczyć czegoś ciekawego … przykładami z naszego życia, też na pewno się podzielimy!
I zgodnie doszliśmy do wniosku, że nic nie napędza tak bardzo, jako zobaczenie na własne oczy ludzi, którzy już tego dokonali! Festiwal podróżniczy jak Kolosy, jest świetnym źródłem energii, która od prawie roku nadal nas nie opuszcza … i od cichych marzycieli, przeistaczamy się w gotowych na naszą wyprawę życia podróżnikami!
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat Kolosów lub szukasz zastrzyku pozytywnej energii, to koniecznie odwiedź oficjalną stronę: www.kolosy.pl lub po prostu przybądź do Gdyni! W tym roku Kolosy odbędą się 9-11 marca … my będziemy na pewno, a Ty?
Bądź na bieżąco – daj łapkę w górę!